Tytuł: „Bóg, kasa i rock’n’roll””
Wydawnictwo: Znak
Miejsce i rok wydania: Kraków 2011
Liczba stron: 336
Moja ocena: 8/10
Panów Prokopa i Hołownie chyba wszyscy znamy z telewizji, a
szczególnie z programu „Mam talent!”. Ich dowcip i miła postawa sprawia, że są
dobrze postrzegani i lubiani przez społeczeństwo. To właśnie ta sympatia
popchnęła mnie do sięgnięcia po ich wspólną książkę. Szymon Hołownia, głęboko
wierzący dziennikarz i publicysta, autor m.in. „Monopolu na zbawienie” i „Bóg.
Życie i twórczość” oraz Marcin Prokop, również dziennikarz, nie wierzący, znany
m.in. z programu „Dzień Dobry z TVN”. Panowie poruszają ważne tematy, jak
najbardziej aktualne, nie obce nikomu kto interesuje się choć trochę tym co
teraz dzieje się na świecie. Przedstawiają swoje zupełnie odmienne poglądy na
kościół i codzienne życie ludzi.
Ta książka nie jest kłótnią dwóch filozofów, ale luźną rozmową
kolegów po fachu w której możemy znaleźć fragmenty z Biblii, cytaty mądrych
uczonych i członków znanych dziś wszystkim kapel rockowych. Czytając tą książkę
możesz się zgodzić z którymś panem a możesz powiedzieć że: „to jest totalny stek
bzdur”. Jednak myślę, że po lekturze każdy znajdzie jakieś słuszne dla siebie
tezy i tematy do przemyśleń.
Czytając inne recenzje zauważyłam, że wiele osób narzeka, że
to Szymon Hołownia w gruncie, rzeczy rozwija dyskusję w tej książce podczas gdy
Marcin Prokop siedzi cichutko z boku i od czasu do czasu wtrąci coś od siebie.
Nie zgadzam się z tym. W książce poruszane są głównie tematy wiary w której to
pan Hołownia ma większe pole do popisu i więcej do powiedzenia, jednak jego
rozmówca jak lew broni swoich racji popierając je konkretnymi argumentami.
Kiedy jednak poruszony został temat pieniędzy i show-biznesu to Marcin Prokop
przejął pałeczkę pokazując nam, że w tym temacie czuje się jak przysłowiowa
ryba w wodzie.
Książka jest ciekawa i miło się ją czyta, chociaż zdarzały
się też nudne momenty kiedy miałam ochotę przeskoczyć o jedną, dwie strony
dalej. Nie jest porywająca ani „elektryzująca”
jak to opisuje wydawca, ale interesująca dla ludzi, których obchodzi to co się
dzieje dziś w kościele, jak wyglądają jego relacje z wiernymi i jak się ma do
tego wszystkiego dzisiejsza popkultura. Podczas lektury można się uśmiechnąć i zastanowić
nad niektórymi sprawami. Stawiane są pytanie o prawdziwe sacrum człowieka w
dzisiejszym świecie. Co jest teraz najważniejsze dla społeczeństwa? Religia,
popkultura, a może pieniądze? Bez czego dziś nie możemy się obejść?
Polecam tą książkę każdemu kto jest zainteresowany poważnymi
sprawami, ale w mniej poważny sposób. Jak już wcześniej powiedziałam nie jest
debata naukowa, ale zwykła rozmowa o ważnych sprawach, przeprowadzona w bardzo
ciekawy sposób.
Ta recenzja bierze udział w wyzwaniu - "Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę!"
Ta recenzja bierze udział w wyzwaniu - "Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę!"